Wschód słońca nad Saharą. Maroko.
A oto nasz obóz tuż po wschodzie słońca:Obóz na pustyni. Maroko.
Śniadania nie ma :-). Pakujemy się i w drogę:Na pustyni. Maroko.
Mniej więcej po godzinie jazdy zbliżamy się do skraju pustyni:Merzouga. Maroko. |
Odcinek z Merzouga do Boumalne du Dadès.
Wg planu mamy dziś przemieścić się z Merzouga do miejscowości Boumalne du Dadès. To dość spora odległość do pokonania (ok. 250 km), nie będzie więc zbytnio czasu na fotografowanie, ale z pomocą Raszida może da się coś po drodze wykroić. Na początek pustynne widoki z okna. Kiedy tu przyjeżdżaliśmy były zupełne ciemności. Teraz widzimy, czemu nasz „zastępczy” kierowca nie chciał tu jechać bez pilota. Droga jest w zasadzie „polna”, drogowskazów nie za wiele – jak to na pustyni :-). Tu nie spotykamy autokarów z turystami. Tu nie da się wjechać autokarem. To miejsce tylko dla takich jak my :-). Ale Raszid daje radę :-). Tak to mniej więcej wygląda:Obszary półpustynne wokół Sahary. Maroko.
Około 17.30 wjeżdżamy do Boumalne du Dadès. Zatrzymujemy się na wzniesieniu i możemy zrobić panoramę miasta:Boumalne du Dadès. Maroko. |
Boumalne du Dadès. Maroko.
i jesteśmy na miejscu:Hotel „La Valles Des Figues”. Boumalne du Dadès. Maroko.
Widok z okna hotelu w Boumalne du Dadès. Maroko. |
Atlas widziany z platformy widokowej w Boumalne du Dadès. Maroko.
i postanawiamy wrócić tu jutro. Choć warunków do fotografowania już w zasadzie nie ma, to warunki do spacerowania są doskonałe. Męczący za dnia upał zmienił się w delikatny chłodek. Wolnym krokiem, doliną oddzielającą góry od drogi, brzegiem płynącej doliną rzeki, wracamy do hotelu. To był obfity we wrażenia dzień. Rano jeszcze na pustyni – wieczorem w zupełnie innym – zielonym – miejscu. Powoli dociera do mnie niechciana myśl, że za parę dni trzeba będzie wrócić :-(.Komentarze: skomentuj tę stronę |